To właśnie dziś był ten wielki dzień. To dziś Emilia Drawska i Krzysztof Zapała mieli powiedzieć sobie sakramentalne TAK. Od rana trwały przygotowania. Pan młody razem z Jackiem, który był świadkiem na jego ślubie siedzieli w domu Zapału i rozmawiali. Wszystko juz było gotowe, czekali tylko na godzinę 16.
- Zestresowany?- zapytał Nowak z uśmiechem.
- Trochę.- odwzajemnił uśmiech.
- Niestety nic ci nie doradzę, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji.- powiedział, a zaraz potem uśmiech zszedł mu z twarzy.
- Brakuje ci jej?- Zapała zauważył, że coś jest nie tak.
- Co? O kim mówisz?- Jacek nie chciał pokazać, że to właśnie o nią chodzi.
- Nie udawaj. Przecież widzę.
- Bardzo mi jej brakuje.- podszedł do okna a po jego policzku spłynęła samotna łza. Tak bardzo chciał cofnąć czas. Żeby wróciły te piękne czasy.
- Ej, Jacrk. Będzie dobrze, zobaczysz. Nie minie rok a to ja będę świadczenia na twoim ślubie z Olą.- uśmiechnął się przyjaźnie.- Poza tym teraz masz okazję zbliżyć się do niej.
- W sensie ?- skierował swoją twarz w jego stronę.
- Niedawno zmarł Michał, Ola się złamała. Możesz jej pomóc wyjść z depresji. Bądź dla niej wsparciem- poklepał go przyjaźnie po plecach.- A teraz chodź , nie chce się spóźnić na własny ślub - zaśmiał się.
- Ok, chodźmy.- Jacek odwzajemnił gest Krzyśka.
Niecałą godzinę później trwała już ceremonia w kościele. Wszystko było bardzo piękne. Było tak, jak zaplanowała to sobie młoda para. Jacek również chciał cieszyć się ze szczęścia małżonków ale nie wychodziło mu to. Dręczyła go myśl dlaczego nie ma Oli. Ale później przestał o tym myśleć, bo uznał, że i tak nie będzie juz z nią. Około 21 Jacek postanowił urwać się z wesela i pojechać sprawdzić co z Olą. Oczywiście poinformował o tym wszystkich państwa Zapałów. Nie byli zadowoleni ale odpuścili. Jacek wsiadł do auta, miał szczęście że nic nie pił. Odpalił auta i ruszył. Było ciemno ale ciepło. Po 15 minutach parkował auto na podjeździe. Jednym z okien zauważył, że światło w domu Wysokiej się pali. Wysiadł z samochodu i ruszył do drzwi. Przed drzwiami zawahał się ale postanowił w końcu poważnie piroz z Olą. Kobieta otworzyła mu dopiero po kilku minutach. Była mocno zdziwiona.
- Cześć- przywitał się.
- Hej a ty nie na weselu?
- O to samo mogę spytać ciebie.
- Jakoś nie mam ostatnio ochoty na zabawy- rzekła i posmutniała. - Wejdź.
Weszli w głąb mieszkania. Na stoliku w salonie Jacek dostrzegł prawie pustą butelkę wina. Ola kazała mu usiąść a sama poszła zrobić herbatę.
Niecałe 5 minut później postawiła na stoliku dwa kubki herbaty, usiadła na kanapie obok Jacka i zaczęła rozmowę.
- Tak w ogóle to po co przyszedłeś?
- Martwilem się. Dzwoniiłem do ciebie ale nie odbierałaś. Co jest?
- Ja już dłużej tak nie potrafię - rozpłakała się. Jacek momentalnie był przy niej i ją przytulił.- Michała nie ma. Rozumiesz, nie ma!!? Calr życie mi się wali.
- Nie mów tak, masz mnie i wielu innych przyjaciół. Pomożemy ci.- Ola spojrzała w błękitne tęczówki Jacka. Bardzo jej się podobały, gdy byli razem uwielbiała w nie patrzeć. Ni stąd ni zowąd Ola go pocałowała. Myślała, że Jacek to odwzajemni jednak on odsunął ją od siebie.
- Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?
- Kocham cię- odrzekła, nieświadoma tego co zaraz się wydarzy.
- Nie jestem chłopakiem na pocieszenie !!- powiedział to z wielkim żalem w głosie.
- Ale...- nie zdarzyła dokończyć gdyż młody chłopak opuścił jej mieszkanie i udał sue do swojego domu.
C.D.N
Do następnego ? Następna część miniaturki pojawi się niedługo !!❤😘💔
Policjantki i policjanci - Ola i Jacek
sobota, 11 lutego 2017
środa, 8 lutego 2017
Rozdział 11
Następny dzień
*Ola*
Wstałam pełna energii. Moja miłość ma się dobrze. Trochę jest mi szkoda, że nie mogę być przy nim cały czas ale gdy tylko wyjdzie ze szpitala to będę miała okazję się nim nacieszyć. Wstawilam z wygodnego łóżku i skierowałam się do łazienki. Wiedziałam prysznic, ubrałam letnią błękitną sukienkę, ponieważ mieliśmy środek lata i było ciepło, przeczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Na szybko zjadłam śniadanie i udałam się do szpitala. Na miejscu byłam po 9. U Jacka na sali akurat był lekarz. Nie chciałam im przeszkadzać dlatego zaczęłam koło sali. Po pięciu minutach wyszedł do mnie lekarz i przekazał, że za 2 dni Jacek będzie mógł wyjść do domu oraz przekazał, że musi odpoczywać ale spacer też mu nie zaszkodzi. Podziękowałam za informację i weszłam na salę. Jacek czytał gazetę, gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko.
-Dzień dobry mój przystojniaku
-Witam Perełko- podszedłam do niego i lekko pocałowałam go w usta. On przyciągnął mnie bliżej i mnie pocałował. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzał w moje oczy, ja uczyniłam to samo, wtopiłsm swoje oczy w jego błękit oczu.
- Chyba się steskniłeś- stwierdziłam
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- No przepraszam bardzo, to ty kazałeś mi iść do domu- pokazałam mu język.
- Oj tam. Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję- troszeczkę się zarumieniłam.
- Słońce...za dwa dni wychodzę. Mam nadzieję, że przyjdziesz po mnie.
- Oczywiście, że tak.
U Jacka siedziałam do wieczora. Około 21 pojechałam do domu.
Dwa dni później
*Narrator*
To dziś Jacek wychodził ze szpitala, zarówno Ola jak i Jacek byli bardzo szczęśliwi. Ola już o 6 była na nogach. Nie mogła spać, a już o 8 była w szpitalu. Gdy weszła na salę Jacka on stał odwrócony tyłem, patrzył przez szybę. Ola podszedła do niego cichutko i zakryła mu oczy.
- Zgadnę kto.
- Olcia - odwrócił ją w swoją stronę i namiętnie pocałował.
Następnie wzięli torbę Jacka i poszli jeszcze po wpis i wyszli ze szpitala. Na dworze była piękna pogoda. Po godzinie byli w domu i już po przekroczeniu progu porwali się w wir miłości...
*Ola*
Wstałam pełna energii. Moja miłość ma się dobrze. Trochę jest mi szkoda, że nie mogę być przy nim cały czas ale gdy tylko wyjdzie ze szpitala to będę miała okazję się nim nacieszyć. Wstawilam z wygodnego łóżku i skierowałam się do łazienki. Wiedziałam prysznic, ubrałam letnią błękitną sukienkę, ponieważ mieliśmy środek lata i było ciepło, przeczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Na szybko zjadłam śniadanie i udałam się do szpitala. Na miejscu byłam po 9. U Jacka na sali akurat był lekarz. Nie chciałam im przeszkadzać dlatego zaczęłam koło sali. Po pięciu minutach wyszedł do mnie lekarz i przekazał, że za 2 dni Jacek będzie mógł wyjść do domu oraz przekazał, że musi odpoczywać ale spacer też mu nie zaszkodzi. Podziękowałam za informację i weszłam na salę. Jacek czytał gazetę, gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko.
-Dzień dobry mój przystojniaku
-Witam Perełko- podszedłam do niego i lekko pocałowałam go w usta. On przyciągnął mnie bliżej i mnie pocałował. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzał w moje oczy, ja uczyniłam to samo, wtopiłsm swoje oczy w jego błękit oczu.
- Chyba się steskniłeś- stwierdziłam
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- No przepraszam bardzo, to ty kazałeś mi iść do domu- pokazałam mu język.
- Oj tam. Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję- troszeczkę się zarumieniłam.
- Słońce...za dwa dni wychodzę. Mam nadzieję, że przyjdziesz po mnie.
- Oczywiście, że tak.
U Jacka siedziałam do wieczora. Około 21 pojechałam do domu.
Dwa dni później
*Narrator*
To dziś Jacek wychodził ze szpitala, zarówno Ola jak i Jacek byli bardzo szczęśliwi. Ola już o 6 była na nogach. Nie mogła spać, a już o 8 była w szpitalu. Gdy weszła na salę Jacka on stał odwrócony tyłem, patrzył przez szybę. Ola podszedła do niego cichutko i zakryła mu oczy.
- Zgadnę kto.
- Olcia - odwrócił ją w swoją stronę i namiętnie pocałował.
Następnie wzięli torbę Jacka i poszli jeszcze po wpis i wyszli ze szpitala. Na dworze była piękna pogoda. Po godzinie byli w domu i już po przekroczeniu progu porwali się w wir miłości...
piątek, 23 grudnia 2016
Miniaturka
Dziś był 22 grudzień. Co się z tym wiąże za dwa dni były święta Bożego Narodzenia, uwielbiałem te święta. Jest to czas gdy możemy cieszyć się z narodzin Pana Jezusa. Wszystkie jest takie piękne. Mimo tego, że kilka tygodni temu w moim życiu stała się tragedia, ten dzień Bożego Narodzenia postanowiłem spędzić radośnie ale sam. Nie zamierzałem spędzić tego dnia z kimś z rodziny lub znajomych, wolałem spędzić go w samotności. Dzisiaj na komendzie miała odbyć się mała Wigilia. Postanowiłem na nią pójść. Około 17 zacząłem się szykować. Ubrałem błękitną koszule i ciemne jeansy. O 18:45 byłem na miejscu. Była tam już Ola, Wysocki i Krzysztof z Emilią. Podszedłem na małżeństwa i mojej chrześniaczki. Mała rosła jak na drożdżach.
-Hej wam- uśmiech wszedł na moją buzię.
-Hej
-Jest i moja perełka- wziąłem na ręce Zuzię. Mała sie szeroko uśmiechnęła. Była taka cudowna. Też marzy mi się taka córeczka, ale jak na razie chyba się jej nie doczekam. Po chwili podeszła do nas Ola.
-Hejka wam
-Hej
Ola była z kolei chrzestną Zuzi. Pogadaliśmy chwilkę i rozpoczęła się Wigilia. Najpierw podzieliliśmy się opłatkiem a następnie rozpoczęła się Wigilia. Po godzinie postanowiłem się przewietrzyć. Założyłem swój płaszcz i wyszedłem przed komendę. Na dworze był piękny, biały śnieg, aż miło było patrzeć. Usiadłam na jednej z ławek, byłem pogrążony w swoich myślach. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że to wszystko się tak skończyło. Tak naprawdę brakuje mi tego wszystkiego co było wcześniej. Wiem, że czasu już nie cofnę...bardzo bym chciał ale się nie da. Moje rozmyślania przerwał delikatny głosik.
- Wesołych Świat
-Nawzajem
- Co ty tu tak sam siedzisz?
- Myślę...- posłałem jej uśmiech
-Jacek...mów co jest grane
- Nic a co ma być
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Znam cię na tyle dobrze, że wiem że coś jest grane
-To nie twoja sprawa- odwróciłem głowę.
-Jacek...- Ola odwróciła moją głowę w jej stronę i złapała za rękę - To chodzi o twoich rodziców?
Nic nie powiedziałem, nie byłem w stanie. Moje oczy w mig wypełniły się łzami. Nie mogłem tego dłużej dusić w sobie, a Ola była jedyną osobą której najbardziej ufałem.
-Brakuje mi ich- Ola najpierw spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach a potem mnie przytuliła. Właśnie za to ją lubię, potrafi pomóc w potrzebie. Tylko jej potrafiłem o tym powiedzieć.
- Jacek...masz mnie. Nie zostawię cię samego.
- Dziękuję.
Siedzieliśmy przytuleni do sobie, sam nie wiem ile. Przy Oli wszystko stawało się takie proste. Była wspaniałą przyjaciółką i osobą.
- Ola, dziękuję ci za wszystko ale będę już szedł. Chcę jeszcze zajść na cmentarz.
- Poczekaj, pójdę z tobą.
- Nie musisz
- Ale chcę
- No dobrze.
Ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę cmentarza, dużo rozmawialiśmy. Nim się obejrzeliśmy byliśmy na cmentarzu. Udaliśmy się do grobu gdzie był napis "Katarzyna, Piotr Nowak". A niżej napis "zgnieli śmiercią tragiczną". Po moich policzkach spłynęły łzy, tak bardzo mi ich brakuje. Ola szybko to zauważyła i mnie przytuliła potem poszliśmy jeszcze na grób mamy Oli i udaliśmy się do domu Oli, bo jak to ona uważa, nie powinienem być teraz sam. Ola była wspaniałą przyjaciółką, od kąt ją znam była zawsze przy mnie w tych trudnych chwilach. Trudno znaleźć na świecie drugą taką osobę. Gdy już byliśmy w jej mieszkaniu podszedłem do okna i za patrzyłem się w dal. Jedna sytuacja która zmieniła moje życie. Tak naprawdę to tylko dzięki Oli nie popadłem w depresję i jakoś się trzymam.
- Jacek - usłyszałem ten cichutki głosik - Idź się połóż, jesteś zmęczony.- masowała delikatnie moje plecy.
- Nie, nie chce.
-Jacek musisz
- Ola bardzo ci dziękuję za taką troskę ale ja naprawdę nie chce spać.
- Chodź- pociągnęła mnie za rękę i usiedliśmy na kanapie w salonie. Ola położyła głowę na moim ramieniu, objąłem ją ramieniem. Siedzielismy już...sam nie wiem ile. Przy ten wspaniałej osóbce nic się nie liczyło. Sam nie wiem kiedy usunąłem. Obudziłem się około 7 rano. Oli nie było obok, krzątała się po kuchni. Za chwilę zobaczyłem jak zmierza w moją stronę z talerzem kanapek i dwoma kubkami kawy.
-Dzień dobry- musneła mój policzek - Jak się spało?
-Cześć, bardzo dobrze - uśmiechnęła się do mnie, odwzajemniłem to.
-Jacek...
- Tak?
- Miło zobaczyć uśmiech na twojej twarzy
Zbliżyłem się do niej i szepnąłem na jej ucho
- Na twojej również
Znów ukazała ten uroczy uśmiech.
Podczas śniadania dużo rozmawialiśmy, jednak postanowiłem pójść już do domu.
- Ola, było bardzo miło ale ja już pójdę
Zamierzałem w stronę drzwi, założyłem już płaszcz gdy podszedła do mnie Ola
- Proszę, zostań jeszcze
-Nie będę ci przeszkadzać, musisz jeszcze się przygotować do świąt.
- Proszę- zrobiła smutną minke.
- A dostanę coś za to ?- zapytałem żartobliwie
Ola podeszła do mnie bliżej, spojrzała w oczy, zarzuciła ręce na kark i pocałowała w usta. Bardzo, ale to bardzo mnie to zaskoczyło. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Co to miało znaczyć?
- Dowód na to, że cię kocham
Ta informacja mnie bardzo zszokowała. Po chwili ciepło się uśmiechnąłem
- Ja ciebie też kocham
Tak o to zostaliśmy parą. Długoletnia przyjaźń w końcu musiała przerodzić się w miłość.
Dziś mija kolejny rok gdy jest przy mnie ta wspaniała osoba. Dzięki Oli zacząłem sie uśmiechać. Byliśmy już dwa lata po ślubie. Mamy córeczkę Madzie, która niedługo będzie miała roczek. Spodziewamy się kolejnego dziecka, wiemy że będzie to chłopiec i chcemy mu dać na imię Piotruś, po moim ojcu. Dziś jest Wiligia, te wspaniałe święta. Wszystko jest takie śliczne. Jestem najszczęśliwszy na świecie. Mam moje dwa największe skarby. Mam wszystko.
No hej!
Wiem że to jest beznadziejne ale tak jakoś wyszło. Pisać szczere komentarze. Nie pogniewam się
Życzenia Bożonarodzeniowe
Świąt pełnych miłości i nadziei, które będą obfitowały w spokój i odpoczynek, a także wspaniałego i pełnego optymizmu Nowego Roku, aby szczęście nigdy Was nie opuszczało.
Życzy
Nie ważna i już ( Maryla):-)
-Hej wam- uśmiech wszedł na moją buzię.
-Hej
-Jest i moja perełka- wziąłem na ręce Zuzię. Mała sie szeroko uśmiechnęła. Była taka cudowna. Też marzy mi się taka córeczka, ale jak na razie chyba się jej nie doczekam. Po chwili podeszła do nas Ola.
-Hejka wam
-Hej
Ola była z kolei chrzestną Zuzi. Pogadaliśmy chwilkę i rozpoczęła się Wigilia. Najpierw podzieliliśmy się opłatkiem a następnie rozpoczęła się Wigilia. Po godzinie postanowiłem się przewietrzyć. Założyłem swój płaszcz i wyszedłem przed komendę. Na dworze był piękny, biały śnieg, aż miło było patrzeć. Usiadłam na jednej z ławek, byłem pogrążony w swoich myślach. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że to wszystko się tak skończyło. Tak naprawdę brakuje mi tego wszystkiego co było wcześniej. Wiem, że czasu już nie cofnę...bardzo bym chciał ale się nie da. Moje rozmyślania przerwał delikatny głosik.
- Wesołych Świat
-Nawzajem
- Co ty tu tak sam siedzisz?
- Myślę...- posłałem jej uśmiech
-Jacek...mów co jest grane
- Nic a co ma być
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Znam cię na tyle dobrze, że wiem że coś jest grane
-To nie twoja sprawa- odwróciłem głowę.
-Jacek...- Ola odwróciła moją głowę w jej stronę i złapała za rękę - To chodzi o twoich rodziców?
Nic nie powiedziałem, nie byłem w stanie. Moje oczy w mig wypełniły się łzami. Nie mogłem tego dłużej dusić w sobie, a Ola była jedyną osobą której najbardziej ufałem.
-Brakuje mi ich- Ola najpierw spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach a potem mnie przytuliła. Właśnie za to ją lubię, potrafi pomóc w potrzebie. Tylko jej potrafiłem o tym powiedzieć.
- Jacek...masz mnie. Nie zostawię cię samego.
- Dziękuję.
Siedzieliśmy przytuleni do sobie, sam nie wiem ile. Przy Oli wszystko stawało się takie proste. Była wspaniałą przyjaciółką i osobą.
- Ola, dziękuję ci za wszystko ale będę już szedł. Chcę jeszcze zajść na cmentarz.
- Poczekaj, pójdę z tobą.
- Nie musisz
- Ale chcę
- No dobrze.
Ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę cmentarza, dużo rozmawialiśmy. Nim się obejrzeliśmy byliśmy na cmentarzu. Udaliśmy się do grobu gdzie był napis "Katarzyna, Piotr Nowak". A niżej napis "zgnieli śmiercią tragiczną". Po moich policzkach spłynęły łzy, tak bardzo mi ich brakuje. Ola szybko to zauważyła i mnie przytuliła potem poszliśmy jeszcze na grób mamy Oli i udaliśmy się do domu Oli, bo jak to ona uważa, nie powinienem być teraz sam. Ola była wspaniałą przyjaciółką, od kąt ją znam była zawsze przy mnie w tych trudnych chwilach. Trudno znaleźć na świecie drugą taką osobę. Gdy już byliśmy w jej mieszkaniu podszedłem do okna i za patrzyłem się w dal. Jedna sytuacja która zmieniła moje życie. Tak naprawdę to tylko dzięki Oli nie popadłem w depresję i jakoś się trzymam.
- Jacek - usłyszałem ten cichutki głosik - Idź się połóż, jesteś zmęczony.- masowała delikatnie moje plecy.
- Nie, nie chce.
-Jacek musisz
- Ola bardzo ci dziękuję za taką troskę ale ja naprawdę nie chce spać.
- Chodź- pociągnęła mnie za rękę i usiedliśmy na kanapie w salonie. Ola położyła głowę na moim ramieniu, objąłem ją ramieniem. Siedzielismy już...sam nie wiem ile. Przy ten wspaniałej osóbce nic się nie liczyło. Sam nie wiem kiedy usunąłem. Obudziłem się około 7 rano. Oli nie było obok, krzątała się po kuchni. Za chwilę zobaczyłem jak zmierza w moją stronę z talerzem kanapek i dwoma kubkami kawy.
-Dzień dobry- musneła mój policzek - Jak się spało?
-Cześć, bardzo dobrze - uśmiechnęła się do mnie, odwzajemniłem to.
-Jacek...
- Tak?
- Miło zobaczyć uśmiech na twojej twarzy
Zbliżyłem się do niej i szepnąłem na jej ucho
- Na twojej również
Znów ukazała ten uroczy uśmiech.
Podczas śniadania dużo rozmawialiśmy, jednak postanowiłem pójść już do domu.
- Ola, było bardzo miło ale ja już pójdę
Zamierzałem w stronę drzwi, założyłem już płaszcz gdy podszedła do mnie Ola
- Proszę, zostań jeszcze
-Nie będę ci przeszkadzać, musisz jeszcze się przygotować do świąt.
- Proszę- zrobiła smutną minke.
- A dostanę coś za to ?- zapytałem żartobliwie
Ola podeszła do mnie bliżej, spojrzała w oczy, zarzuciła ręce na kark i pocałowała w usta. Bardzo, ale to bardzo mnie to zaskoczyło. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Co to miało znaczyć?
- Dowód na to, że cię kocham
Ta informacja mnie bardzo zszokowała. Po chwili ciepło się uśmiechnąłem
- Ja ciebie też kocham
Tak o to zostaliśmy parą. Długoletnia przyjaźń w końcu musiała przerodzić się w miłość.
Dziś mija kolejny rok gdy jest przy mnie ta wspaniała osoba. Dzięki Oli zacząłem sie uśmiechać. Byliśmy już dwa lata po ślubie. Mamy córeczkę Madzie, która niedługo będzie miała roczek. Spodziewamy się kolejnego dziecka, wiemy że będzie to chłopiec i chcemy mu dać na imię Piotruś, po moim ojcu. Dziś jest Wiligia, te wspaniałe święta. Wszystko jest takie śliczne. Jestem najszczęśliwszy na świecie. Mam moje dwa największe skarby. Mam wszystko.
No hej!
Wiem że to jest beznadziejne ale tak jakoś wyszło. Pisać szczere komentarze. Nie pogniewam się
Życzenia Bożonarodzeniowe
Świąt pełnych miłości i nadziei, które będą obfitowały w spokój i odpoczynek, a także wspaniałego i pełnego optymizmu Nowego Roku, aby szczęście nigdy Was nie opuszczało.
Życzy
Nie ważna i już ( Maryla):-)
czwartek, 17 listopada 2016
sobota, 12 listopada 2016
Rozdział 10
Podeszła do jego łóżka i usiadła na krześle, które stało koło jego łóżka. Gdy zobaczyła te przeróżne kabelki podłączone do jego ciała ,rozpłakała się. Wzięła jego dłoń i wtuliła w nią twarz. Nie mogła dopuścić do siebie myśli, że jej ukochany leży tu przez nią.
-Jacuś, przepraszam. Nie wybaczę sobie jak coś ci się stanie. Nie możesz mnie zostawić, słyszysz? Proszę, obudź się. Bez ciebie moje życie nie ma sensu.-rozpłakała się jeszcze bardziej. Gdy już miała wychodzić poczuła lekki ucisk ręki i zobaczyła, że Jacek porusza brwiami. Na jej usta wpełzał uśmiech. Tak bardzo się cieszyła, że się obudził. Gdy już całkiem otworzył oczy Ola się mocno do niego przytuliła.
-Złotko, uważaj.-zaśmiał się, jednocześnie głaskał jej włosy.
-Przepraszam tak bardzo się o ciebie bałam. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Skarbie, popatrz na mnie
Ola posłusznie wykonała jego polecenie.
-Wszystko jest już dobrze
- powiedział spokojnie, powoli i delikatnym głosem.
-Dziękuje że jesteś- po tym go pocałowała.
Miłosne chwile przerwał im doktor, który przyszedł sprawdzić stan Jacka.
-O, widzę, że już się pan obudził. Jak się pan czuje?
-W miarę ok, tylko trochę głowa mnie boli.-uśmiechnął się przyjaźnie.
-Zaraz poproszę pielęgniarkę aby przyniosła panu leki.
-Dziękuje-lekarz wyszedł a Jacek spojrzał na Olę z czułością.-kochanie, jedź odpocznij. Widać, że jesteś zmęczona.
-Nie,nie skarbie nie ma mowy żebym cię zostawiła tu samego.
-Ale Ola...
-Nie i koniec
-No dobrze -uśmiechnął się.
-Lubię zgodnych mężczyzn-szepnęła mu do ucha i musnęła jego usta.
-Wiesz co Olcia?
-Co ?
-Kocham cię
-Ja ciebie też. Bardzo mocno.
-Bardzo?
-Bardzooo?
Mocno Się do siebie przytulili. Przerwał im dźwięk otwieranych drzwi. Za drzwiami zobaczyli starszą kobietę i starszego mężczyznę. Byli to rodzice Nowaka.
-Jacek, synku nic ci nie jest?
-Nie mamo wszystko w porządku.
Tato,mamo poznacie to moja dziewczyna Ola, a ty Ola poznaj to moi rodzice
-Miło mi państwa poznać.
-Nam ciebie również. Jacku, w końcu trafiłeś na porzadną dziewczynę.
-Wiem- Jacek kolejny raz sie uśmiechnął i pocałował Olę i czoło.
Rodzice Nowaka pojechali o 17 a Ola nadal siedziała. Jednak Jacek siłą ją zmusił żeby pojechała odpocząć. Nie chętnie się zgodziła. Na pożegnanie pocałowała Jacka i pojechała do domu.
Bo miłość właśnie polega na wzajmnej pomocy i trosce. >3<>3<
-Jacuś, przepraszam. Nie wybaczę sobie jak coś ci się stanie. Nie możesz mnie zostawić, słyszysz? Proszę, obudź się. Bez ciebie moje życie nie ma sensu.-rozpłakała się jeszcze bardziej. Gdy już miała wychodzić poczuła lekki ucisk ręki i zobaczyła, że Jacek porusza brwiami. Na jej usta wpełzał uśmiech. Tak bardzo się cieszyła, że się obudził. Gdy już całkiem otworzył oczy Ola się mocno do niego przytuliła.
-Złotko, uważaj.-zaśmiał się, jednocześnie głaskał jej włosy.
-Przepraszam tak bardzo się o ciebie bałam. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Skarbie, popatrz na mnie
Ola posłusznie wykonała jego polecenie.
-Wszystko jest już dobrze
- powiedział spokojnie, powoli i delikatnym głosem.
-Dziękuje że jesteś- po tym go pocałowała.
Miłosne chwile przerwał im doktor, który przyszedł sprawdzić stan Jacka.
-O, widzę, że już się pan obudził. Jak się pan czuje?
-W miarę ok, tylko trochę głowa mnie boli.-uśmiechnął się przyjaźnie.
-Zaraz poproszę pielęgniarkę aby przyniosła panu leki.
-Dziękuje-lekarz wyszedł a Jacek spojrzał na Olę z czułością.-kochanie, jedź odpocznij. Widać, że jesteś zmęczona.
-Nie,nie skarbie nie ma mowy żebym cię zostawiła tu samego.
-Ale Ola...
-Nie i koniec
-No dobrze -uśmiechnął się.
-Lubię zgodnych mężczyzn-szepnęła mu do ucha i musnęła jego usta.
-Wiesz co Olcia?
-Co ?
-Kocham cię
-Ja ciebie też. Bardzo mocno.
-Bardzo?
-Bardzooo?
Mocno Się do siebie przytulili. Przerwał im dźwięk otwieranych drzwi. Za drzwiami zobaczyli starszą kobietę i starszego mężczyznę. Byli to rodzice Nowaka.
-Jacek, synku nic ci nie jest?
-Nie mamo wszystko w porządku.
Tato,mamo poznacie to moja dziewczyna Ola, a ty Ola poznaj to moi rodzice
-Miło mi państwa poznać.
-Nam ciebie również. Jacku, w końcu trafiłeś na porzadną dziewczynę.
-Wiem- Jacek kolejny raz sie uśmiechnął i pocałował Olę i czoło.
Rodzice Nowaka pojechali o 17 a Ola nadal siedziała. Jednak Jacek siłą ją zmusił żeby pojechała odpocząć. Nie chętnie się zgodziła. Na pożegnanie pocałowała Jacka i pojechała do domu.
Bo miłość właśnie polega na wzajmnej pomocy i trosce. >3<>3<
Mówimy stop hejtom na blogach
Stop!
Nikt nie ma prawa obrażać mnie ani innych osób piszących blogi dotyczące serialu "policjantki i policjanci" pragniemy aby każdy czuł się jednakowo. To, że piszesz blog oznacza że jesteś bardzo utalentowany i odważny. Jeśli ktoś wyśmiewa Cię, ponieważ piszesz takie cudowne opowiadania zgłoś się do mnie! Pomogę! ♥♡♥
Pozdrawiam.
Aleksandra
Nikt nie ma prawa obrażać mnie ani innych osób piszących blogi dotyczące serialu "policjantki i policjanci" pragniemy aby każdy czuł się jednakowo. To, że piszesz blog oznacza że jesteś bardzo utalentowany i odważny. Jeśli ktoś wyśmiewa Cię, ponieważ piszesz takie cudowne opowiadania zgłoś się do mnie! Pomogę! ♥♡♥
Pozdrawiam.
Aleksandra
Subskrybuj:
Posty (Atom)